piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 10



*NIEDZIELA* *LUCY*
Dzisiaj miałam iśc do skateparku,namuwic Harry'ego na dołączenie do drużyny. Czemu miałam? Mark miał wypadek i teraz jadę z mamą do szpitala.Kiedy już dotarłyśmy Ona pędem ruszyła w stronę drzwi, a potem
 recepcji.Poszła do sali Marka a ja wolno podążyłam za nią. Słyszałam jak rozmawia z lekarzem.
-Doktorze. Co z Markiem?
- Jego stan jest stabilny.Ale będzie musiał przejśc rehabilitacje. Tylko... że to nie jest możliwe w Londynie.
- Co? Czy my musimy się gdzieś przenieśc?
- Żeby rehabilitacja się udała,muszą państwo udac się do Nowego Jorku.-Co? Jaki Nowy Jork!? Ja nie chcę... a może jednak? Tylko co z dziewczynami?Nie...Będę je odwiedzała a One mnie! Muszę się poświęcic dla Mark'a.
- Dobrze...Przepraszam, ale muszę isc porozmawiac z córką. Do widzenia. 
- Do widzenia.
-Lucy musimy...
-Słyszałam.
- Zrozum nie mamy innego wyjścia.
-Dobrze... Nawet nie miałam zamiaru się sprzeciwiac. Zrobię to dla Mark'a.
-Kocham Cię córciu.
-Ja Ciebie też mamo.- powiedziałam i ją przytuliłam - ale teraz może pójdę się pożegnac z dziewczynami. Powiedziałam i     wyszłam. 

Zadzwoniłam do dziewczyn i ustaliłyśmy że spotkamy się w kawiarence na Keleey Street*. 
-Hej - przywitałam się z Perrie , Sophią, Lisą i Emily. Tak... od pewnego czasu przyjaźnię się też z Perrie.
- No hej. Kiedy rozmawiałyśmy przez telefon byłaś jakaś przygnębiona - powiedziała entuzjastycznie Emily. Jak będzie mi ich brakowało...
-Dziewczyny bo ja.. wyprowadzam się do Nowego Yorku- powiedziałam i poczułam jak spływają mi łzy po twarzy. 

- Ej... Bo..ja też się wyprowadzam do NY ... Miałam wam właśnie powiedziec dzisiaj - powiedziała Perrie i zaczęła tępo patrzec w przestrzeń.
- A-ale dlaczego ? - zapytała Shopia
-Mark... On miał wypadek i musi się poddac rehabilitacji która jest możliwa tylko w NY
- A moi rodzice... się rozwodzą i muszę wyjechac z mamą - powiedziała Perrie dławiąc się łzami.
- Kiedy wyjeżdżacie? - zapytała tym razem Emily.
- Jutro - odpowiedziałyśmy jednocześnie z Perrie.
-Ale będziecie nas odwiedzac a my was -powiedziałam i w tej samej chwili zadzwonił mój telefon.
- Halo ? 
-Lucy wracaj już do domu. Musimy się spakowac. - powiedziała moja mama.
- No dobrze już idę. - powiedziałam i się rozłączyłam.
-Dziewczyny... muszę już iśc.
- Do zobaczenia Lucy - powiedziały prawie jednocześnie i mnie przytuliły.
-Nie zapomnij o Nas - zaśmiała się Sophia.
-Nie ma takiej możliwości - powiedziałam i wyszłam.
---------------------------------------------------------------------------------
HEJKA !<3 Tak wiem że pewnie każdy nic nie rozumie. Wiem że pewnie popsułam tan rozdział:( :x Ale co tam... Wybaczycie? :c 1 obserwator więcej + 4 kom = next :)

niedziela, 26 stycznia 2014

Hej

włącz: http://www.youtube.com/watch?v=oNsQewlFtEs

Hej. Zastanawiam się czy nie usunąc tego opowiadania. Hmm dlaczego? Z tego co wiem tylko jedna osoba komentuje chociaż jest ponad 1000 wejśc. Nikt nie obserwuje... Zero motywacji do dalszego pisania... Ale trochę szkoda mi je usuwac. Znaczy dla mnie wiele. Napisac coś co choc troche będzie dobre to wielkie wyzwanie. Więc cóż, wybór należy do was. Czy chcecie się dowiedziec co dalej będzie z Lucy,Harry'm i innymi ? Do końca lutego musi byc przynajmniej czworo obserwatorów.Mało ale zawsze jest dla kogo pisac. Inaczej usunę opowiadanie.Wrócę do pisania za kilka dni...Dziękuję za przeczytanie.Hope:) 
                                                                       Goodbye.Wasza Julka.



Rozdział 9.

                           ,, Zełgac po swojemu - to nieomal lepsze niż powtórzyc prawdę za kim innym.W pierwszym wypadku jest się człowiekiem , w drugim tylko  papugą. ''
*LUCY* *sobota*
-Lucy!-zawołała mnie mama.Czego Ona może chciec o dziesiątej rano w sobotę !? Zeszłam z łóżka,nałożyłam kapcie,wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
-Coo?
-Mark dostał  nową pracę.-hmm. Pewnie zastanawiacie się kto to Mark. Mark to mój ojczym. Mam jest z nim od dwóch lat, a mój biologiczny tata zmarł 9 lat temu...
-I co w związku z tym? - nie wiedziałam o co jej może chodzic... Mark dostał nową pracę.Dobra. Ale jaki to ma do cholery związek ze mną?
-Jest trenerem drużyny piłkarskiej.
-Może trochę jaśniej? 
-Ehh. Okazało się że do tej drużyny należą same ''cioty'' jak ty to mówisz. A ty kiedyś też grałaś i byłaś bardzo dobra, to zaproponowałam mu żebyś dołączyła do drużyny.
-Słucham? Nie grałam od wieków.
-Dasz radę.
-Ehh dobrze. Kiedy trening? 
-Za godzinie na tym stadionie co jest ulicę dalej.
-Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Mogłaś powiedziec wcześniej- powiedziałam i szybko pobiegłam do swojego pokoju przygotowac się. Będzie się działo...
*godzinę później, stadion * 
Byłam już na miejscu. Widziałam jakiś chłopaków. Trenowali. Niee, tego nie można nazwac trenowaniem.Zobaczyłam Mark'a który gadał z jakimś innym mężczyzną.
-O Lucy! Jednak przyszłaś.- powiedział i tym samym zwrócił na mnie wszystkich uwagę.
-Noo...emm tak.
-Dziewczyna ma byc z nami w drużynie? Pewnie nic nie umie - zaśmiał się jakiś chłopak. Ja nie umiem? 
-Daj mi piłkę i idź na bramkę.
-Ale...
-Powiedziałam coś !-wkurwił mnie. Zobaczy jak ja ''nic nie umiem''.
Gdy już staną kopnęłam z całej siły piłkę i trafiłam prosto do bramki.
-Racja.Nic nie umiem.-zaśmiałam się i podeszłam do Marka.
-Zaczynamy?
-Jasne.
*2 godziny później*
-Ja pierdole czy wy nawet trafic do bramki nie umiecie!Jak tak dalej będzie to niczego nie wygramy N.I.C.Z.E.G.O ! - krzyczałam. Co za cioty. ''Trenujemy'' już dwie godziny. Boże zlituj się nade mną...
-Harry? -powiedziałam zdziwiona. Jeszcze tego idioty tu brakowało.
-Ty go znasz? - zapytał Jack.
-Chodzę z nim do klasy... co On tu robi ? 
-Nie wiem. Kiedyś też grał w tej drużynie.Kiedyś ona była najlepszą drużyną z naszej szkoły!Ale nagle wszyscy zaczęli odchodzic i On też odszedł. Trudno. Ale czego On może chciec...
-Mówicie że On był dobry...może ciągle jest. Dołączy do tej drużyny. Już ja się o to postaram.
-Jak to zrobisz? 
-Jeszcze nie wiem- wzruszyłam ramionami.
-Dobra. Na dzisiaj koniec. - krzykną Mark.-Lucy jedziesz ze mną do domu ?
-Noo dobra. - powiedziałam i udaliśmy się w stronę auta.W drodze do domu powiedziałam mu o moim planie. Powiedział że jutro mnie podwiezie do skateparku.Musi się udac. 
---------------------------------------------------------------------------------
                                                 Hej!:) 
Przepraszam za małe opóźnienie ale wczoraj nie miałam zbytnio czasu. Hmm żebyście bardziej zrozumieli ten rozdział. W rozdziale 7 był poniedziałek i wtedy Lucy szła do szkoły, w tym jest sobota. Taka trochę zmiana akcji... Inspirowałam się trochę filmem ,,Drużyna specjalnej troski '' Obserwujcie !:) Dziękuje za 1000 wejśc ♥ 6 komentarzy = następny rozdział. Pozdrawiam xx

wtorek, 21 stycznia 2014

Pytanie.

Hej:) 
Mam takie małe pytanie. Z kogo perspektywy chcielibyście kolejny rozdział? Lucy,Sophie,Lisy czy Emily? Widziałam jeszcze komentarz pod poprzednim rozdziałem. Chciałam wam przybliżyc trochę też innych bohaterów:) Ale Lucy i Harry ciągle są głównymi.Piszcie szybko w komentarzach z kim chcecie:) A i przypominam! Następny rozdział w sobotę:) Pozdrawiam xx

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 8 „To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.”

Przeczytaj notkę pod rozdziałem.! 

*SOPHIA*
Szłam powoli do szkoły.Ciągle byłam wściekła na Niall'a. Jak On mógł to zrobic ? Tłumaczyłam mu że Lucy nie chce widziec Harry'ego. Ale nie! On musiał swoje. Nagle koło mnie zatrzymało się jakieś auto a jego kierowca opuścił szybę. Nie. Kurwa nie ! Tylko nie On...
-O Sophia. Co za miłe spotkanie. - powiedział Louis i się uśmiechną. Jak ja go nienawidzę ! Byliśmy kiedyś razem... ale zdradził mnie z Adel. Największą dziwką w Londynie. Razem z Harry'm , Zayn'em , Liam'em i Niall'em (tak moim kuzynem ) ''rządzili'' całą szkołą. Jedyne ja i dziewczyny się ich nie bałyśmy. 
-Nie sądzę żeby było one takie miłe - warknęłam - Co chcesz ? 
-Hmm... Pomyślałem,że mogłabyś uczynic mi ten zaszczyt i przejechac się zemną do szkoły.
-Haha ! Śmieszny jesteś. Idź do Adele , Ona raczej będzie ''chętna'' - zaśmiałam się. On jest jakiś nienormalny ? 
-Ona nic dla mnie nie znaczyła i nie znaczy ! 
-Trzeba było o tym myślec wcześniej.
Powiedziałam i już miałam odchodzic kiedy on wyszedł z auta i praktycznie wepchnął mnie do niego. Próbowałam otworzyc drzwi ale je zamkną. Idiota! Przez całą drogę ignorowałam to co Louis do mnie mówił.
-Dobra, rozumiem. Nie masz mi nic do powiedzenia. -westchnął.
-To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia*
-Więc mów.
-Nie. Boję się urazic twoje ''uczucia'' - zaśmiałam się. 
-Mów.
-Nie.
-Mów.
-Nie.
-Sophia kurwa mówię mów to mów! -krzykną tak głośno że aż podskoczyłam na fotelu.
-Pierdol się.
-Z tobą zawsze kochanie.-powiedział i uśmiechną się. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam budynek szkoły, kiedy zaparkowaliśmy na parkingu przed szkołą nawet nie miałam zamiaru otwierac drzwi. Czemu ? Bo wiedziałam że są zamknięte. Louis okrążył auto, otworzył drzwi i podał mi swoją rękę. Nie potrzebuje jego pomocy żeby wyjśc z samochodu dlatego jej nie chwyciłam. Widziałam jak jego szczęka zaciska się. Ha! Idiota... Chwila. Czy ja się powtarzam ? Trudno. Miałam już iśc kiedy Louis przyparł mnie do maski samochodu.
-Co chcesz ? 
-Może tak byś ładnie podziękowała hmm? 
-Nie widzę takiej potrzeby. Zmusiłeś mnie żebym z tobą jechała idioto. - jego oczy stały się ciemniejsze. Wiedziałam że to źle. Bardzo,bardzo źle, ale w pewnym stopniu satysfakcjonowało mnie to że wyprowadziłam go z równowagi. Jednak muszę przyznac że trochę się przestraszyłam. Zły Louis to nieobliczalny Louis. Wiedziałam że chce mnie uderzyc a nie chciałam miec śladu.Dletego kiedy już podnosił rękę wpiłam się w jego usta.Było cudownie.Nie! Sophie nie! Nie możesz się w nim znowu zakochac ! Oderwałam się od niego a on się uśmiechną. 
-Wiedziałem że w końcu to zrobisz kochanie. Do zobacznia ! -powiedział i odszedł zostawiając mnie samą na prawie pustym parkingu.
---------------------------------------------------------------------------------
*nie mój cytat
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM , PRZEPRASZAM ! Przepraszam że musieliście czekac tak długo ale miałam małe problemy i nie mogłam dodac rozdziału:( Następny będzie prawdopodobnie w sobotę. Ale pod jednym warunkiem!:) Musi byc pod tym rozdziałem 6 komentarzy <3 a i zapomniałabym... DZIĘKUJE ZA PRAWNIE 600 ODSŁON <3 tylko jeszcze niema żadnego obserwatora...eh trudno.Kocham xx

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 7 ,,Kto przychodzi tak wcześnie !? ''

*Lucy*
Obudziłam się o szóstej. Za wcześnie. Stanowczo za wcześnie.Próbowałam jeszcze zasnąc ale mi się to nie udawało dlatego wstałam i podeszłam do szafy w poszukiwaniu czegoś na dzisiaj.Wybrałam to i poszłam się ubrac i pomalowac do łazienki. Kiedy spojrzałam na zegarek wskazywał on 7.30 a ja do szkoły miałam na dziewiątą.Zeszłam na dół do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia , zrobiłam kanapki i miałam już zacząc jeśc ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Kto do cholery przychodzi do ludzi o 7.40 !? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego. Czekajcie co !? Jak to Harry'ego skąd On wie gdzie ja mieszkam... Ah tak. Wczoraj mnie odwoził. Ugh...
-Co ? -warknęłam.
-Chciałem Cię odwiedzic. - powiedział i wszedł do mnie jak do siebie. CZY KTOŚ GO O TO PROSIŁ !? 
-Nie potrzebuje TWOJEGO towarzystwa-powiedziałam i wywróciłam oczami - a wogóle to czemu tak wcześnie ? Jest dopiero -spojrzałam na zegarek - ósma a do szkoły mamy na dziewiątą chyba że czegoś nie wiem ? 
-Dziewczyno na jaka dziewiątą ? Mamy na ósmą trzydzieści - zaśmiał się. Co ? Jak to na ósmą trzydzieści ? To jest nierealne.
-Jak to przecież na planie pisało...
-Na planie NAJPIERW pisało że na dziewiątą a później jak wychodziłem ze szkoły to zmienili że mamy przyjśc na ósmą trzydzieści - wytłumaczył. Świetnie ! Czyli bym się spóźniła ! Nie że mi zależy czy coś tylko rodzice by mnie pewnie zabili jakby się dowiedzieli.
-To wiesz co może już chodźmy bo do szkoły jest 20 minut drogi samochodem - powiedziałam kiedy On oglądał zdjęcia moje i mojej kuzynki które wisiały na ścianie.
-Jasne ale mam jedno pytanie.
-No mów - westchnęłam.
-Ta po prawej to ty prawda ? 
-Tak.
-Pamiętałem.
-Co pamiętałeś ? -zapytałam zdziwiona.
-Tak wyglądałaś w piątej klasie - powiedział i się uśmiechną. Nie chciałam tego wspominac.Teraz jestem dla niego miła. Tak miła. Czemu ? Bo za niedługo mam zamiar wcielic w życie mój plan zemsty.
-Dobra koniec tematu - powiedziałam - chodźmy.- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam*. Tak. Ja się do niego uśmiechnęłam a On to odwzajemnił.Wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy w kierunku jego auta a o chwili do niego weszliśmy i pojechaliśmy do szkoły.
-------------------------------------------------------------------------------
*
I jest następny rozdział :) 5 kom = next.



Rozdział 6 ,, Czy my... ? ''

*Lucy* 
Kiedy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa. Powoli otworzyłam oczy i lustrowałam wzrokiem pokój w którym się znajdowałam i po chwili stwierdziłam że  nie jest on mój. Zdziwiona wstałam z łóżka i zobaczyłam że mam na sobie tylko bieliznę. Na krześle które stało koło biurka zobaczyłam moją sukienkę którą po chwili ubrałam. Zeszłam na dół i nie mogłam uwierzyc własnym oczom. Przede mną stał obrócony do mnie tyłem Harry. Tak , Harry Styles. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły. CO JA DO CHOLERY ROBIĘ W JEGO  DOMU !? Odwrócił się do mnie przodem i szeroko się uśmiechną.
-Nareszcie księżniczka wstała - zaśmiał się i zaczął nakładac  na talerze naleśniki - usiądź. Zaraz będzie śniadanie- powiedział i wskazał ręką na krzesło.
-Słuchaj Harry...Czy my wczoraj... no wiesz - powiedziałam lekko  zawstydzona.
-Przespaliśmy się ze sobą ? -zaśmiał się - nie. Chociaż nie ukrywałaś że masz na to ochotę - powiedział i oblizał wargi.
-C-co ? Ty żartujesz chyba sobie ze mnie żartujesz. - powiedział i zaśmiałam się nerwowo co wcale nie było do mnie podobne.
-Nie - powiedział i wzruszył ramionami- ale wolałem to zrobic jak będziesz trzeźwa - znowu się zaśmiał.
-Śnisz - powiedziałam cicho tak żeby nie usłyszał ale chyba mi się to nie udało bo już chyba setny raz się zaśmiał.
-Wczoraj byłaś trochę milsza.
-Bo wczoraj się nachlałam. 
Po zjedzeniu śniadania wstałam od stołu i powiedziałam 
-To ja już pójdę .Narazie.
-Może Cię podwieźc ? 
-Nie.
-Jesteś pewna ? Bo mówiąc szczerze wyglądasz jak siedem nieszczęśc , ale jak chcesz żeby ludzie widzieli Ciebie w takim stanie to już nie moja sprawa -drwił ze mnie.
-Eh. No dobra chodź. - powiedziałam i wyszliśmy. Kiedy weszliśmy do auta podałam mu mój dokładny adres i ruszyliśmy. Przez całą drogę panowała cisza. I dobrze.Kiedy już dotarliśmy powiedziałam ciche ,,Dzięki'' i już miałam wychodzic kiedy On mnie złapał za nadgarstek.
-Może tak w ramach rekompensaty zgodziłabyś iśc ze mną na kawę ? - zapytał i się szeroko uśmiechną. Co ? Nigdy kochany. Nigdy.
-Nie - zadrwiłam i wyszłam z jego samchodu. 
*Harry*
Jej upartośc wcale mi nie pomaga w realizowaniu mojego planu. Jakiego planu ? Chcę ją rozkochac w sobie i na balu z okazji zakończenia szkoły rzucic na oczach wszystkich.Tak.To dla tego jestem dla niej taki ''miły'' . Wczoraj to Ona miała wahania nastroju.Raz mnie wyzywała od idiotów,mówiła że jestem najgłupszym człowiekiem jakiego spotkała , raz wspominała jak ją gnębiliśmy w podstawówce i płakała ( źle się wtedy czułem czemu ? ) a raz zaczynała mnie całowac i chciała  się ze mną przespac. Dlaczego ? Bo miała w sobie litry różnego alkoholu.
---------------------------------------------------------------------------------Hej ! :) Jak wam się podoba ten rozdział ? Co sądzicie o planie Harry'ego ? 2 komentarze i next ! :)

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 5 ,,niesamowite ! ''

*LUCY*
Była 18:00 szłam w stronę domu Sophi która mieszka dwa domy dalej. Dziewczyny miały już u niej byc.Doszłam.Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzyła mi roześmiana brunetka.
-Lucy ! -zawołała i ''rzuciła'' mi się na szyję.
-Dziewczyny już są ?
-Umm wiesz nie. Umówiłam się z nimi że spotkamy się na miejscu bo one wiedzą gdzie mieszka Perrie a ty nie.

-Eh , dobra. A teraz może chodźmy się szykowac bo za 1.30 godz musimy byc u Perrie-powiedziałam a Sophia mi tylko przytaknęła i poszłyśmy do jej pokoju.

*GODZINĘ PÓŹNIEJ* 

Byłam ubrana w to :

A Sophia w to:
-Kiedy wreszcie skończysz ? -zapytałam Sophi która od kilkunastu minut robi mi makijaż.
-Spokojnie.Niall po nas przyjedzie o 20 po zdążymy.- CO? 
-Kto to Niall ? 
-Mój kuzyn.
-Aha.-już o nic więcej nie pytałam.
Kiedy skończyła usłyszałyśmy trąbienie samochodu.
-Niall już jest- powiedziała i zeszłyśmy na dół. No,no. Mówiąc szczerze ten Niall to nie był brzydki. Kojarzyłam go ze szkoły ale bardziej zainteresowała mnie osoba siedząca w aucie. Te loki... Gdy tylko ten ktoś mnie zauważył wyszedł z auta a we mnie zaczęła się gromadzic ogromna złośc.Harry.
-Co On tutaj robi !? -krzyknęłam i wskazałam palcem na niego patrząc na przyjaciółkę która mierzyła wściekłym wzrokiem swojego kuzyna.No pięknie ! 
-Niall! - krzyknęła -  musimy pogadac. 
-Ale spóźnimy się do Perrie ... 
-Oh. Perrie wybaczy . IDZIEMY ! 
Nie,nie,nie. Zostałam sama z tym idiotą. Świetnie ! 
-O czym tak myślisz Lucy ? -usłyszałam JEGO głos przy moim uchu. Obróciłam się do niego.
-O niczym co powinno ciebie interesowac Styles - warknęłam 
Chciał już coś powiedziedziec ale usłyszeliśmy krzyk Sophi.
-Lucy chodź tu ! Pojedziemy taksówką ! - zawołała wściekła.

-Chętnie-odpowiedziałam 
-Do zobaczenia na imprezie kochanie ! -krzykną Styles i się zaśmiał.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ :)


Rozdział 4 ,,Idziesz z nami i koniec ''

*KILKA DNI PÓŹNIEJ PIĄTEK* *LUCY* 
Właśnie wychodziłam z dziewczynami ze szkoły kiedy zatrzymała nas jakaś blondynka z różowymi końcówkami włosów , chyba z naszej klasy.
Perrie Edwards
-Hej dzewczyny ! -krzyknęła radośniej.
-Hej Perrie. To jest Lucy. Lucy to Perrie. - przedstawiła nas sobie Sophia.
-Hej - powiedziałam.
-Hej hej . Dobra chciałam się was zapytac czy przyjdziecie dzisiaj do mnie na imprezę. Będzie super ! - powiedziała Perrie. Impreza ? Oho . Jak byłam ostatnio na imprezie to przyszłam tak schlana że matka dała mi szlaban na wszystko ! 
-Jasne że przyjdziemy - powiedziała Emily na co blondynka się uśmiechnęła.
-To do zobaczenia ! a i zaczyna się o 20 ! - powiedziała i odeszła a my ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
*DOM LUCY* *SOPHIA* 
-Wiecie dziewczyny...-zaczęła Lucy-ja nie mogę z wami iśc.
-Ale dlaczego ? -zapytałam. Byłam zdziwiona ponieważ jak rozmawiałam z Lucy przez telefon albo skypa przez te 9 lat to mówiła że kocha imprezy.
-Bo jak ostatnim razem poszłam na imprezę to wróciłam cała schlana i miałam szlaban na wszystko , na wieki - powiedziała i spuściła wzrok.Zastanowiłam się chwile i...
-Mam pomysł ! -krzyknęłam.
-O nie - zaśmiała się Lisa na co ja tylko wywróciłam oczami i kontynuowałam.
-Powiesz mamie że śpisz u mnie - powiedziałam z uśmiechem.
-To nie jest taki zły pomysł - powiedziała Emily.
-No dobże. To ja pójdę się jej zapytac - powiedziała i wyszła a ja przez ten czas zaczęłam szukac jakiejś sukienki dla niej.
*LUCY*
Weszłam do kuchni gdzie jak zwykle siedziała moja mama i coś gotowała. Dobra. Raz grozi śmierc.
-Mamoo ? 
-Tak kochanie ?
-Mogłabym dzisiaj spac u Sophi ? - i chwila prawdy.
-Jasne kochanie. Tylko wróc jutro zanim się ściemni. - odpowiedziała (co?) 
-Dziękuje.Kocham Cię - pocałowałam ją w policzek i pobiegłam na górę do pokoju.Postanowiłam wrobic dziewczyny. Weszłam do pokoju ze smutną miną.
-Nie pozwoliła ci ? -zapytała Sophia.
-Noo pozwoliła ! - powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hej hej :) Szybko mi idą te rozdziały xD może chcecie dzisiaj piąty ? ;p pozdrawiam xx

Rozdział 3 ,,Dziewczyna Cię pokonała ? Przykro mi ''

Gadałam z dziewczynami gdy nagle usłyszałam
-Lucy 
*Lucy*
-Lucy idziesz do mojej drużyny- powtórzył Zayn (CO?). 
-No idę idę . -powiedziałam zdziwiona i podeszłam do niego.
-Czemu mnie wziąłeś ? - zapytałam się go kiedy wybierał Harry.
-Bo słyszałem że jesteś dobra w nogę a ja chce zrobic na złośc Harry'emu - powiedział uśmiechając się szeroko.
-Myślałam że się przyjaźnicie.
-Bo tak jest. Po prostu On zawsze musi wygrywac i myślę że tym razem może mu się nie udac.
-Świetny pomysł - wymieniliśmy się uśmiechami. Gdy już składy były ustalone zaczęliśmy grac.Po 5 minutach zdobyłam dla nas pierwszego gola a zaraz po mnie Harry zdobył dla swojej drużyny.Skończyło się tym że moja drużyna wygrała 12:11. Ha ! Gdybyście widzieli minę Harry'ego. Normalnie komedia ! Po meczu podeszłam do niego.
-Dziewczyna Cię pokonała ? - z racji tego że to ja strzeliłam większośc goli- przykro mi - zaśmiałam się.
Odeszłam do Emmily które stała sama bo dziewczyny poszły do toalety.                                                       -To było świetnie ! -zawołała Em                                                                                                                 -Haha wiem ! A widziałaś jego minę jak przegrali ?  Śmiechu warte. Albo ...                                                -Emm Lucy ? -przerwała mi - odwróc się.                                                                                                     -Ale czemu ? -powiedziałam i się odwróciłam. Ouu wielki Pan Harry stał za mną i chyba wszystko słyszał. O nie! Teraz będę musiała błagac o przebaczenie ! Haha.                                                                                  -Lucy musimy pogadac - powiedział , chwycił mój nadgarstek i ciągnął w stronę wyjścia.Kiedy już wyszliśmy musiałam się dowiedziec o co chodzi.                                                                                           
-Co ? -warknęłam .
On nic nie odpowiedział tylko zaczął się do mnie zbliżac. Nasz twarze były blisko. Stanowczo za blisko.
-Lucy ? -usłyszałam wołanie i odwróciłam głowę w stronę osoby która wypowiadała moje imię.Oh Całe szczęście że to tylko Sophia.
-Idź do swojej koleżanki i nikomu nie mów o tym co tu zaszło -powiedział cicho żeby tylko Sophia nie usłyszała i odszedł.'' Bo co ? '' pomyślałam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------HEJ WSZYSTKIM :) Jest już 3 rozdział <3 Dzisiaj dodałam już 2 rozdziały dlatego 4 dodam (raczej) jutro :) no chyba że ktoś chce jeszcze dziś ale musi zostawic komentarz :) xx



Rozdział 2 ,,Też tęskniłam''

*Lucy*
Do końca matematyki Harry się wcale nie odezwał .Tak bardzo przykro (czujecie ten sarkazm ? ). Nareszcie zadzwonił dzwonek oznaczający przerwę.Wyszłam z klasy i czekałam przed nią na dziewczyny które też zaraz powinny wyjśc.Nagle podszedł do mnie nikt inny jak sam Harry Styles ! Normalnie świetnie.
Zmienił się. Strasznie się zmienił. Wyprzystojniał , zrobił sobie tatuaże ... NIE. LUCY STOP.
-No nasza mała Lucy wróciła,i wypiękniała.-powiedział i oblizał usta.
-Słuchaj Styles.Mała to jest twoja pała a nie ja.Czego chcesz ? -syknęłam
-Tęskniłem.
-Wiesz co ? Ja też tęskniłam.Naprawde brakowało mi przez te 9 lat codziennego upokarzania-prychnęłam.
-Zmieniłaś się przez te 9 lat.
-A jak miałam się nie zmienic ? Miałam wtedy 10 lat człowieku , nie umiałam się obronic przed tymi waszymi upokorzeniami. Nie umiałam się zemścic.Ale teraz jestem.Wróciłam! Starsza,mądrzejsza i o wiele bardziej wygadana.
-Ja chciałem się tylko pogodzic-powiedział uśmiechając się.
-No to mamy MAŁY problem, bo ja nie chcę.-uśmiechnęłam się złośliwie i odeszłam do dziewczyn które stały i przyglądały się tej całej sytuacji.
-Co Styles znowu od Ciebie chciał ? -zapytała Lisa.
-Chciał się ''pogodzic'' jak to on powiedział.-prychnęłam.
-Chyba się nie zgodziłaś ? -zapytała zdziwiona Sophia.
-No co ty - uśmiechnęłam się-nie tak szybko.
-Czyli  masz zamiar się z nim pogodzic ?
-Mam zamiar udawac że już wszystko jest dobrze.Że wszystko mu wybaczyłam, o wszystkim zapomniałam. Ale tak naprawdę to będzie początek mojej zemsty.Zamienie jego życie w piekło, tak jak On to zrobił 9 lat temu.
-A tak wogóle to co teraz mamy ? - zaśmiała się Emily
-Eh moje ulubione WYCHOWANIE FIZYCZNE ! - zawołała Sophia.Ja z w-f nie miałam akurat problemu.Nie jetem jakimś wielkim sportowcem ale radziłam sobie dobrze.Poszłyśmy się przebrac i weszłyśmy na sale gdzie byli już wszyscy oprócz nauczyciela który zjawił się chwile po nas. Powiedział żebyśmy się podzielili na grupy i będziemy grali w piłkę nożną i sobie poszedł. Świetnie ! Wybierał Harry i Zayn.Zayn'a kojarzyłam z podstawówki jako jakiegoś kolegę Harry'ego , oczywiście też mnie wyzywał ale przynajmniej mniej niż Harry.Gadałam z dziewczynami i nagle usłyszałam
-Lucy
----------
hej :) Mamy już drugi rozdział :d mam nadzieje że się spodoba <3 

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 1 ,,Zdziwiony ? ''

*Lucy*
Weszłam do tej przeklętej szkoły ubrana w to.Poszłam do sekretariatu żeby dowiedziec się którą mam szafkę i odebrac plan lekcji.Okazało się że moja pierwsza lekcja to matma.Świetnie! W poprzedniej szkole miałam ledwo 2 na semestr.Zobaczyłam że jakieś trzy dziewczyny mnie obserwują i nagle mnie olśniło ! Przecież to Sophia,Emily i Lisa.Dziewczyny jak się domyśliły to szybko do mnie podbiegły i zaczęłyśmy się przytulac.Tak dawno ich nie widziałam...
-Jeju Lucy to naprawdę ty ? -zapytała  Em z wyraźnym niedowierzaniem w głosie.
-Tak.Ile my to już się nie widziałyśmy ? Jakieś 9 lat oczywiście nie licząc skypa !-zawołałam.
-No jakoś tak będzie.Do której klasy Cię przydzielili ? - zapytała tym razem Lisa.
- 3 A. A wy do której chodzicie ?
-Też do 3 A - powiedziała Sophia i się uśmiechnęła.
-No to chodźmy bo zaraz się spóźnimy na tą świetną lekcje jaką jest matematyka.-powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami na co dziewczyny się zaśmiały.Jeszcze nie widziałam mojego dawnego prześladowcy.Świetnie! Nawet nie wiecie jak się ciesze że nie muszę jego oglądac.Weszłyśmy do klasy i dziewczyny zajęły swoje stałe miejsca a ja szukałam wolnego.Znalazłam jedną wolną ławkę na końcu klasy.Cóż. Prawdę mówiąc tego się spodziewałam.Położyłam książki na ławce po czym usiadłam.Nagle drzwi do klasy się otworzyły a ja zobaczyłam nikogo innego jak JEGO. Ehh źle.Bardzo,bardzo,bardzo źle ! Jako że jedyne miejsce było wolne koło mnie to ruszył w moją stronę pewnym krokiem pięknie uśmiechając się.Kiedy już usiadł położył rękę na moim udzie i zapytał:
-Jak masz na imię piękna ? Bo wcześniej jakoś Ciebie tutaj nie widziałem kochanie.-Na co ja się zaśmiałam i "zrzuciłam" jego rękę.
-Po pierwsze nie mów do mnie kochanie.Po drugie jak mam na imię ? Lucy. Lucy Roberts. Mówi ci to coś ? -zapytałam i się szeroko uśmiechnęłam a jego zamurowało i jak widział jego kolegów co siedzieli przed nami też.
-Zdziwiony ? - zapytałam i odwróciłam się w stronę tablicy bo właśnie do klasy wszedł nauczyciel.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Krótki ale jest :) Pozdrawiam xx


Proloblog.

*2005 rok* *narrator*
Jak codziennie dziesięcioletnia Lucy niechętnie wstała i zaczęła się szykowac do szkoły.Pewnie zastanawiacie się czemu niechętnie skoro miała tylko 10 lat. Otóż Lucy była gnębiona w szkole przez pewnego chłopaka i jego przyjaciół.Były tylko trzy osoby którym ufała.Sophia Walker,Lisa Young i Emily Cook.Dziewczyny znały się od urodzenia ponieważ ich mamy się przyjaźniły.
-Mamo ale ja nie chcę tam iśc.-Powiedziała przygnębiona dziewczynka.
-Lucy musisz.Za tydzień się wyprowadzamy.Musisz jeszcze trochę wytrzymac.
-Ehhh no dobrze.
-No to idź szybko bo się jeszcze spóźnisz na pierwszą lekcje.-poganiała ją mama.
Dziewczyna zrezygnowana wyszła.Jej mama nie wiedziała jak to jest kiedy każdego dnia ktoś się z ciebie wyśmiewa.
-No widzę że nasza koleżanka już przyszła.-odezwał się ON i się do niej chytrze uśmiechną a ona jak najszybciej pobiegła do szkoły.
*2014 rok* *Lucy* 
Wróciłam.Wróciłam do tego przeklętego Londynu.Niby to było 9 lat temu ale ciągle o tym pamiętałam.Z jednej strony ciesze się bo dawno nie widziałam się z dziewczynami ale z drugiej strony nie wiem czego się spodziewac.Czy moi dawni prześladowcy poznają mnie ? Czy ON mnie pozna ? Wiem jedno. Teraz nikt mi nie powie że jestem brzydka,gruba lub głupia , bo nie jestem.Znam swoją wartośc.Będzie co będzie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------- I oto proloblog ! :) Mam nadzieje że się spodoba <3